Brunei - bogactwo w cieniu skromności
Na ulicach nie królują samochody o wartości setek tysięcy dolarów, a mieszkańcy wydają się prowadzić normalne, a nawet skromne życie. W centrum stolicy nie znajdziemy luksusowych sklepów takich jak Valentino, Dior, Versace ani ekskluzywnych restauracji czy hoteli.
Sułtan Brunei, Hassanal Bolkiah, jest jednym z najdłużej panujących i nielicznych absolutnych monarchów na świecie. Cieszy się prawdziwą popularnością wśród swoich poddanych, a lokalni mieszkańcy nie wyrażają krytyki wobec niego lub jego rodziny. W Brunei obowiązuje surowe prawo szariatu, które przewiduje kary takie jak ukamienowanie za zdradę czy amputacja rąk za kradzież, jednak w praktyce polityka sułtanatu jest stosunkowo łagodna.
Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy ludzie tutaj żyją bez obaw dzięki formie zastraszenia czy też faktycznie nie brakuje im niczego. Mieszkańcy wydają się być życzliwi i uśmiechnięci, chociaż czasami można zauważyć, że są zamknięci w sobie. Jednak zawsze chętnie rozmawiają o swoim dobrodusznym władcy.
Nasz taksówkarz opowiedział nam, że jego syn studiuje medycynę w USA na renomowanym uniwersytecie, a wszystkie koszty pokrywa sułtan. Z dumą wspomniał, że po powrocie syn otrzyma od sułtana mieszkanie lub działkę pod budowę domu, a sułtan również zapewni pełne wyposażenie. Mimo to nasz kierowca nie jeździ luksusowym Mercedesem czy BMW. Powiedział nam, że jego prywatne taksówki mają już trzy lata i niedługo poprosi sułtana o nowy samochód, ponieważ te są już stare.
W centrum stolicy, Bandar Seri Begawan, warto wybrać hotel w centralnej części miasta. Po godzinie 18 nie kursują już autobusy, a taksówek nie ma nawet w ciągu dnia (z wyjątkiem lotniska). Po godzinie 18 pozostaje tylko poruszanie się pieszo. Sami przekonaliśmy się o tym, zwiedzając atrakcje poza miastem. Nie zdążyliśmy na ostatni autobus i musieliśmy wracać pieszo do hotelu, pokonując ponad 10 kilometrów. Nie spotkaliśmy również policjantów ani żadnej osoby, która mogłaby pomóc po godzinie 18.
Mimo tych niewygód, Brunei nas nie zawiodło. Szczególnie zapadł nam w pamięć wspaniały meczet Omara Ali Saifuddina, który jest również symbolem stolicy. Zbudowany na sztucznym jeziorze w pobliżu rzeki Brunei, składa się z wspaniałych włoskich marmurów i posiada złote kopuły. To naprawdę imponujący widok.
Kolejnym pięknym miejscem jest meczet Jame' Asr Hassanil Bolkiah, otoczony pięknymi ogrodami.
Koniecznie warto skorzystać z łódki przewoźnika i popłynąć do Kampong Ayer, czyli wioski na wodzie, podzielonej na mniejsze części. Kampong Ayer jest największą wioską na wodzie na świecie, z setkami kładek i mostków, gdzie mieszka około 30 000 osób. Wiele osób wydaje się żyć w ubóstwie, ale nasz sternik powiedział nam, że mieszkańcy pływającej wioski nie chcą żyć inaczej. Mimo to, niedaleko zauważyliśmy nowe, piękne osiedle na palach z nowoczesną zabudową. Część jest już zamieszkana, a część wciąż jest w budowie. Mamy jednak wrażenie, że wielu ludzi żyje skromnie w tym bardzo bogatym kraju.
Pod namową naszego sternika popłynęliśmy łodzią w górę rzeki Brunei, do Parku Narodowego Ulu Temburong, który zachował dziką dżunglę, gdzie żyją małpy długonose.
Sułtan Brunei uważany jest za jednego z najbogatszych ludzi na świecie i może pochwalić się największą prywatną kolekcją ekskluzywnych samochodów na świecie. W jego zbiorach znajduje się około pół tysiąca samochodów marki Rolls-Royce, około 300 samochodów Aston Martin, ponad tysiąc samochodów marki Ferrari i Lamborghini, a także wiele innych luksusowych marek. Nie udało nam się zobaczyć tej kolekcji, ponieważ jest ona dostępna do zwiedzania jedynie przez 2 dni w roku.
Choć nie udało nam się zobaczyć kolekcji ekskluzywnych samochodów sułtana, Pałac Sułtana, będący zarazem siedzibą rządu, robi ogromne wrażenie. Jest to największa prywatna rezydencja na świecie, posiadająca 1788 sypialni, 257 łazienek, salę bankietową na 5000 gości, meczet na 1500 osób, klimatyzowaną stajnię na 200 koni, 5 basenów i ogromny garaż na samochody.
Brunei, jak wiele osób zauważa, ma swoje specyficzne społeczne i polityczne uwarunkowania. Chociaż nie brakuje ubogich mieszkańców, wiele osób z Zachodu określa Brunei jako rodzaj dyktatury. Osobiście, choć nie zgadzam się w pełni z tym określeniem, uważam, że sytuacja jest bardziej złożona.
Podczas naszego pobytu zauważyliśmy, że co weekend wielu mieszkańców Brunei wybiera się do sąsiedniej Malezji, gdzie mogą korzystać z rozrywek, spożywać alkohol i angażować się w różne formy zabawy. To może sugerować, że wielu mieszkańcom odpowiada obecny układ, w którym sułtan finansuje media, opiekę zdrowotną, edukację, szkoły i uniwersytety. Dzięki temu nie muszą się martwić o zdobywanie pieniędzy na przetrwanie i żyją na co dzień, tak jak przyzwyczaili się do tego.
Zapytaliśmy również naszego sternika, który sam mieszkał w pływającej wiosce Kampong Ayer, dlaczego nie wyjedzie do pracy do Singapuru czy Malezji, gdzie Brunejczycy otrzymują pozwolenie na pracę. Odpowiedział nam, że w takim przypadku musiałby płacić podatki, ubezpieczenie, martwić się o mieszkanie i nie jest pewien, czy poradziłby sobie w nowym środowisku. Zamiast tego, cieszy się prostym życiem, pływając swoją łódką, co sprawia mu przyjemność, nawet jeśli nie jest bogaty.
Nasze wrażenie jest takie, że sułtanowi zależy na tym, aby mieszkańcy nie ingerowali w jego olbrzymie bogactwo, a w zamian zapewnia im podstawowe potrzeby. Choć są to tylko nasze spostrzeżenia, każdy ma prawo do własnego zdania i interpretacji.
Sułtanat Brunei nie oferuje wiele turystycznych atrakcji, ale nie żałujemy, że tu przyjechaliśmy, ponieważ to, co zobaczyliśmy, było warte podróży.