#

Korea Północna, za kulisami codzienności i kontrowersji

Nasza podróż do Korei Północnej, którą odbyliśmy w 2016 roku, nadal wzbudza duże poruszenie i zaciekawienie, a także sporo kontrowersji. Pojawiały się nawet zarzuty, że szerzymy propagandę...

Kraj z piękną i nowoczesną stolicą, Pyongyang, ale także wiecznie zieloną i dużo biedniejszą prowincją tego kraju.

Korea Północna dzisiaj to kraj mocno rozwijający się, który postawił wszystkie siły na rozwój rolnictwa, dzięki czemu głód nie jest już takim zagrożeniem, jak był jeszcze kilka lat temu. Korea, pomimo swojej biedy, jest krajem bezpiecznym, pod warunkiem, że turysta nie łamie lokalnego prawa i zwyczajów. Wystarczy być w Korei Północnej, pamiętając, że to my jesteśmy tam gośćmi...

Wszyscy zapewne słyszeliście, że w historii kilku turystów zostało tam zatrzymanych bez powodu? Rozmawialiśmy na ten temat i okazało się, że nie do końca jest to prawdą...

Turysta z Los Angeles ściągnął z budynku rządowego przy ulicy flagę i zwiniętą wsadził na szybko do plecaka (zostało to potraktowane jako kradzież i znieważenie flagi państwowej) dostał kilka lat odsiadki w obozie pracy.

Turysta miał w plecaku Biblię (choć wiadomo, że nie wolno jej wwozić do Korei Północnej). Zamiast ją wyjąć i pokazać na przejściu granicznym, to ją ukrywał pod siedzeniem. Znaleziono ją i potraktowano jako przemyt materiałów zakazanych. Gdyby powiedział, że to na użytek własny, to zatrzymano by ją w depozycie, a najprawdopodobniej tylko wpisano by notkę w wizę, że wwiózł taką książkę do Korei. Na wyjeździe musiałby ją okazać żeby udowodnić, że ponownie wywozi ją ze sobą. Tak jest np. z aparatami fotograficznymi posiadającymi nadajnik GPS.

Turysta wizę turystyczną (która jest w formie wkładki do paszportu) porysował długopisem, namalował jakieś karykatury, wzorki, itp. Potraktowano to jako obrazę państwową i unieważnienie wizy - dostał 4 miesiące odsiadki.

My byliśmy tam 8 dni, nikt nas nie pilnował, nie zamykał w hotelu na siłę, nie przeglądał robionych zdjęć i ich nie cenzurował czy kasował. Mieliśmy tylko jednego opiekuna (naszą przewodniczkę Choe) i z nią jeździliśmy po mieście metrem razem z tłumem mieszkańców, spacerowaliśmy po ulicach stolicy i miasteczek w dzień i późnym wieczorem. Piliśmy piwo z naszym kierowcą i przewodnikiem... Jednym słowem, nie łamiąc prawa, robiliśmy wszystko to, co propaganda mówi, że jest zakazane...

To zrozumiałe, że nie widzieliśmy wszystkiego, nikt nam nie pokazał instalacji nuklearnych czy obozów pracy... i nie negujemy, że one nie istnieją... Jednak widzieliśmy wiele więcej, niż oczekiwaliśmy zobaczyć i doświadczyć. Mogliśmy porozmawiać z normalnymi ludźmi spotkanymi na ulicy, mogliśmy porozmawiać w restauracji przy piwie z ludźmi, którzy nam zadali pytanie „Czy to prawda, że w naszym kraju możemy jechać bez problemów gdzie tylko chcemy... i kilka innych pytań, których nigdy bym się nie spodziewał usłyszeć w KRLD”.

MINĘŁO KILKA LAT OD NASZEGO WYJAZDU DO KOREI PÓŁNOCNEJ. Wówczas mówiłem, że Koreańczycy nam opowiadali, że Kim Dzong Un najpierw chce pokazać siłę atomową, a potem będzie chciał z Zachodem i USA negocjować jak najlepsze warunki ugody i będzie prowadził do otwarcia kraju na świat.

Wiele osób nas wyśmiewało i mówili, że Kim to wariat, a my wprowadzamy wszystkich w błąd chcąc pokazać taką Koreę, jaką my wiedzieliśmy. Zarzucali nam, że szerzymy propagandę. Nie trzeba było długo czekać, testy i prace nad bronią atomową zostały zawieszone, zwolniono wszystkich więzionych Amerykanów z aresztów, zgodzono się wpuścić obserwatorów z ONZ. Amerykanie i Zachód po cichu liczą na wpływy z taniej siły roboczej w Korei Północnej... poza tym Korea Północna ma ogromne zasoby metali ziem rzadkich, które są warte miliardy dolarów, a na eksploatację ich po prostu nie stać... życzę Korei i całemu światu, aby spełniło się to, co wydawało się wręcz niemożliwe...